ph: KAŻDEMU DZIECKU CIEPŁO W ZIMIE
Zbliżają się święta i jak zwykle w tym czasie zbliża się czas podsumowań, refleksji, podziękowań… Ja również chciałam podsumować, podziękować i podzielić się pewną refleksją. Zawsze wdzięczna jestem wszystkim Sponsorom prowadzonej przeze mnie akcji za wytrwałość. Jesteście Państwo ze mną już tyle lat…
Pamiętam nasze pierwsze spotkania, kiedy próbowałam przekonać do współpracy wiele osób… serce mi drżało, gdy spoglądałam na listę tych, których przekonałam… Z ogromnie długiej listy potencjalnych sponsorów zaznaczałam na kolorowo nazwiska osób, które wsparły mnie finansowo- i…Ci nieliczni, są ze mną do dziś.
Obecnie, gdy przychodzę do Państwa w okresie świątecznym, nie muszę już tłumaczyć po co, bo Państwo wiecie; bo witacie mnie słowami: „już się zastanawiałyśmy, kiedy pani przyjdzie” lub „oczywiście, że dam- czekam, przyjdź…”. Za te słowa Wam bardzo dziękuję. Są dla mnie ważne i w chwilach, kiedy jest mi ciężko i zastanawiam się czy iść znów po prośbie, po każdej takiej wizycie i takim ciepłym powitaniu wiem, że należy, że trzeba, że powinnam…, bo wspierają, to znaczy, że nie jestem sama.
Szukając ciekawych historii, które staram się dopasować do Państwa postawy, natknęłam się w Internecie na opowieść pewnego taksówkarza, która bardzo mnie poruszyła. Mam nadzieję, że i u Państwa wywoła chwilę refleksji. Jest to bowiem LEKCJA DLA NAS WSZYSTKICH.
Taksówkarz napisał:
Przyjechałem po klienta i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem, że klient się rozmyślił i wrócę do "bazy". Ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi, zapukałem.
-Minutkę!-odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos, tak jakby coś było ciągnięte po podłodze.
Po długiej przerwie otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska, na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych. U jej boku stała mała, nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału. Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem.
-Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?- zapytała.
Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem, aby pomóc kobiecie. Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika. Trzymała mnie za ramię, dziękując za życzliwość.
-Drobiazg - powiedziałem. Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym, aby traktowano moją mamę.
-Och, jesteś takim dobrym człowiekiem- odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała:
-Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?
-To nie jest najkrótsza droga- odpowiedziałem szybko.
-Och, nie mam nic przeciwko temu- powiedziała. Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum. Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły.
-Nie mam już nikogo z rodziny- mówiła łagodnym głosem. Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele...
Wyłączyłem licznik... Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła, abym zatrzymał się przed magazynem meblowym, który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna. Czasami prosiła, by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu; siedziała,wpatrując się w ciemność bez słowa. Gdy pierwsze promienie słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle
-Jestem zmęczona. Jedźmy już, proszę.
Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki. Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz, gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi. Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już posadzona na wózku inwalidzkim.
-Ile jestem panu winna?- spytała, sięgając do torebki.
-Nic- odpowiedziałem. - Trzeba zarabiać na życie- zaoponowała.
-Są inni pasażerowie -odparłem.
I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem ją. Objęła mnie mocno.
-Dałeś staruszce małą chwilę radości- powiedziała. Dziękuję.
Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi. Był to dźwięk zamykanego Życia.
Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów. Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co by było, gdyby do kobiety wysłany został nieuprzejmy kierowca? Co by było, gdybym nie podszedł do drzwi lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał? Myśląc o tym teraz, wiem, że to była jedna z najważniejszych chwil w całym moim życiu! Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia. Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich!!!
Czytając tę historię, pomyślałam o osobach, które są Sponsorami takich pięknych chwil. Może w innym miejscu, w innym czasie dla kogoś innego…, ale być może dzięki nim ktoś przeżył piękne chwile w życiu, otrzymał informację, że nie jest obojętny drugiemu człowiekowi.
Każdy z nas może być takim taksówkarzem…! Jednak nie każdego na to stać. Nie mam tu na myśli pieniędzy, bo na to, aby być dla drugiego człowieka –człowiekiem, niekoniecznie potrzeba dużych nakładów finansowych. Wystarczy rozglądnąć się dookoła; tu samotny człowiek, tu chory, tu bezradny. A może wystarczy tylko wykazać zainteresowanie jego problemami, jego osobą, może wystarczy tylko wysłuchać…
Aby jednak być TAKIM TAKSÓWKARZEM, trzeba być wrażliwym człowiekiem, nie zachłannym, nie obojętnym…, ale takim, jak moi Sponsorzy.
Tegorocznymi sponsorami akcji charytatywnej KAŻDEMU DZIECKU CIEPŁO W ZIMIE” byli: ks. Proboszcz Bogusław Bogaczewicz, Państwo Maria i Wacław Drogoniowie, Państwo Alicja i Józef Godkowie, Pani Małgorzata Roś, Pan Marek Ziajor, Państwo Joanna i Roman Capiga, Pani Anna Mokrzycka, Pani Anna Sokołowska, Pani Małgorzata Drozd, Pani Grażyna Kućma, Pan Wojciech Mikuszewski, Pan Tomasz Mikuszewski, Pan Jan Wnęk i Pan Wacław Salamon.
Bardzo gorąco Państwu dziękuję za to, że JESTEŚCIE!
Życzę Wam drodzy Sponsorzy dużo zdrowia i wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
Wdzięczna
Małgorzata Gliwska- Jędrysik